Marek Musiał ze slotem na Hawaje!

Wersja krótka:
Marek Musiał wygrał swoją kategorię podczas Ironman Lanzarote i jedzie na Mistrzostwa Świata Ironman na Hawaje! Warunki były arcywymagające, nie obyło się bez problemów technicznych, ale Marek nie pękł 😃 Podczas przygotowań padały rekordy na lokalnych rundach kolarskich, kluczowe treningi wychodziły naprawdę dobrze, udało się zrobić naprawdę dobrą robotę o charakterze siłowym, przetestować różne warianty żywieniowe i sprzętowe. Wiedzieliśmy że jest dobrze, ale że na tym dystansie niczego nie można być pewnym dopóki się nie przekroczy linii mety to emocji nie brakowało. Na koniec dnia najlepszy czas w historii startów Marka na Lanzarote i wygrana o ponad pół godziny nad drugim zawodnikiem z AG!

18766927_1145533858885806_1292584289_o

Wersja długa:
Marek Musiał miał z Lanzarote niewyrównane rachunki - w ubiegłym roku zajął w swojej kategorii drugie miejsce, a że w M65-69 jest zazwyczaj tylko jeden slot to oznaczało to oglądanie rywalizacji na Kona przed komputerem. W tym roku Marek zalicza swój ostatni sezon w kategorii wiekowej, co ma konsekwencje na przeróżnych płaszczyznach. Po pierwsze, samo wywalczenie slota nadal pozostaje mega wyzwaniem - w kategoriach wiekowych powyżej 50 roku życia zazwyczaj na podium stają najmłodsi zawodnicy. Po drugie, w przyszłym sezonie Marek będzie najmłodszy w kategorii M70-74 i planuje zawalczyć o najwyższe pozycje na Hawajach, więc w tym roku mamy ostatnią okazję na praktyczne rozpoznanie walką wyścigu na Big Island. Po trzecie, mamy miejsce na eksperymenty w procesie przygotowań: przetestowanie skuteczności różnych wariantów treningowych czy wersji taperingu. Wreszcie, nigdzie się nie spieszy i można spokojnie, warstwa po warstwie budować formę fizyczną i odpowiednie nastawienie mentalne, tak ważne w przypadku ścigania się nie tylko z czasem, ale przede wszystkim z rywalami!
 
18765478_1145536505552208_418891556_o

W ramach przygotowań postawiliśmy na systematyczność. Nie wprowadzaliśmy żadnych tygodni odpoczynkowych, szukamy po prostu odpowiednich obciążeń treningowych. Odpowiednich, czyli takich które nie wymagają większego zachodu związanego z regeneracją, ale po prostu pozwalają normalnie funkcjonować tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu i przy tym budować formę zawodnika. Takie podejście pozwala nam jednocześnie unikać wchodzenia w duże zmęczenie i przeciążania systemu na dłuższy czas. „Nie ma czegoś takiego jak dobry dzień czy tydzień treningowy, ale dobry miesiąc już coś znaczy” :)

Dużo uwagi przywiązywaliśmy do przygotowania siłowego. Niemal każdorazowo w ramach rozgrzewki przed treningami pływackimi Marek wykonywał krótką sesję ćwiczeń na gumach oporowych plus zestaw ćwiczeń core. Osobnym zagadnieniem były treningi z ciężarami oparte o podstawowe ćwiczenia o charakterze wielostawowym, angażujące duże grupy mięśniowe m.in. przysiady, wstępowanie na skrzynie, ściąganie drążka do klatki piersiowej czy wiosłowanie siedząc.

Do samych zawodów Marek przystępował bez większego odpuszczenia. Spodziewaliśmy się ciężkich warunków, trasa jest bardzo wymagająca, wiadomo że na trasie czołówka z kategorii 65-69 spędzą około 14 godzin. Nie trzeba być „ostrym jak brzytwa”, wystarczy zwolnić mniej niż rywale, a do startu przystąpić z jak najwyższym poziomem zdolności tlenowych - a jak wiadomo, odpuszczenie temu zbytnio nie sprzyja. Jeszcze kilkanaście dni przez zawodami w planie znalazły się długie jazdy i wymagające zakładki. Takie podejście wymaga z kolei bardzo solidnego odpoczynku już po zawodach, organizm ma za sobą przecież skrajne obciążenia. Na szczęście kolejny start o wysokim priorytecie to dopiero Hawaje, w październiku. Jest czas i na porządną regenerację, i na stopniowe wchodzenie w trening w kolejnych tygodniach. Trzymajcie kciuki za jesień! :)

18742179_1145539668885225_1605409411_o

18766948_1145540222218503_283035917_o

Nasi partnerzy