#3szybkie z Magdą Warzybok w drodze na Hawaje!

Magda Warzybok podczas IRONMAN Western Australia ustanawia nowy rekord życiowy! To jej zaledwie drugi start na pełnym dystansie, po tegorocznym debiucie w Klagenfurcie. Od dzisiaj może pochwalić się fantastycznym wynikiem - 10:39:45 i 4 miejscem w swojej AG 💥 Wisienką na torcie jest kwalifikacja na Mistrzostwa Świata Ironman na Hawajach, ogromne gratulacje! Zapraszamy na #3szybkie 😃

#1 Ironman Western Australia, początek grudnia... Szykowałaś się w kraju, czy może udało się wyjechać na obóz klimatyczny? Co okazało się największym wyzwaniem podczas jesienno-zimowych treningów?

Przygotowania do drugiego IM w tym roku zaczęłam w połowie sierpnia tygodniem spędzonym na Półwyspie Helskim. Co ciekawe, jak się potem okazało w Australii down under czułam się jak w domu. Pływanie przypominała to przy molo w Juracie, a bieg był po podobnej trasie do ścieżki nad Zatoką :)
Początkowo planowałam start w IM Florida 3 listopada, ale huragan Michael zmiótł z powierzchni Panama City Beach. Kiedy jeszcze nie wiadomo było co postanowią organizatorzy, zdecydowałam się zmodyfikować plany i wystartować pod koniec października w IM 70.3 w Belek w Turcji. Zapewniło mi kilka dni kontaktu z ciepłą pogodą, w tym wysiłek startowy w upalnej pogodzie. W międzyczasie zawody na Florydzie zostały przeniesione do innej miejscowości z inną trasą. Z perspektywy czasu, nie żałuję, że zamiast tam, na naprędce organizowanej imprezie, zdecydowałam się na Australię, ale nerwów do końca było bardzo dużo. Ostatecznie zapisałam się na IM in Western Australia niecałe 2 tygodnie przed startem, a bilety kupowałam 4 dni przed wylotem.
Tegoroczna jesień w Polsce była bardzo łaskawa i poza jedną, już bardzo wymagającą 5-cio godzinną jazdą 11.11, którą zrobiłam już w trudnych warunkach (temparatura 1-4 stopnie, mgła, wiatr) w Szklarskiej Porębie nie odczułam praktycznie żadnych problemów z trenigiem w tym okresie. Może poza coraz szybciej zachodzącym słońcem, co utrudniało rowerowe treningi w tygodniu. Mimo tego od sierpnia zrobiłam w sumie może 3 treningi na trenażerze i jeden na bieżni mechanicznej. W 90% praca treningowa to Gassy, Gassy i jeszcze raz Gassy oraz okolice Łazienek Królewskich, przy których mieszkam. Przy okazji chiałabym podkreślić, że w moim przypadku obciązenie treningowe nie było zbyt duże - średnia z okresu przygotowań od połowy sierpnia to jedynie 9:38 (średnia z całego roku to 9:36). Stawiałyśmy z Olgą bardziej na sytematyczność niż spektakularne bloki treningowe. Mimo bardzo długiego sezonu, który rozpoczęłam na początku kwietnia, w zasadzie nie miałam kryzysów motywacyjnych i praktycznie do samego końca treningi sprawiały mi radość. Punktem przełomowym moich przygotowań był wypadek rowerowy, który miałam pod koniec kwietnia w Hiszpanii. Wyłączenie na kilka tygodni z treningu sprawiło, że później każda godzina, w której mogłam po prostu trenować po prostu cieszyła. Z perspektywy zawodów - w tym sezonie poza jednym IM 70.3 w Gdyni nie startowałam w Polsce. Udało mi się w tym roku wystartować na Majorce (Triathlon Portocolom), na Mistrzostwach Challenge w Samorin, IM Austria w Klagenfurcie, 70.3 Cascais w Portugalii, 70.3. w Belek w Turcji i na koniec IM in Western Australia. Zagraniczne starty pozwalają mi się sprawdzić w silnie obsadzonych kategoriach, wolę być na dużo dalszym miejscu wśród mocnych zawodniczek - to motywuje mnie do dalszej pracy. Jednak duża ilość wyjazdów na starty sprawiła, że na myśl o pakowaniu roweru i wyjeździe w "ciepłe" robiło mi się słabo, nie wspominając już o skrzętnie "chomikowanych" dniach urlopu.

#2 Co warto wiedzieć o tych zawodach, gdyby ktoś myślał o starcie w Busselton w 2019 roku?

1. Trasa
IM in Western Australia mogę polecić każdemu! Nowa trasa pływacka przebiega blisko brzegu na dość płytkich, ale w tym miejscu spokojnych wodach Oceanu Indyjskiego. Odrobinę dreszczyku może budzić fakt, iż rekiny nie są rzadkimi goścmi w tych okolicach. Trasa rowerowa jest płaska jak stół i dość urozmaicona - 5 rozgałęzień z nawrotkami na każdej z dwóch pętli powoduje, że czas mija dość szybko i łatwo o mentalne "milestony". Jedynym wyzwaniem jest dość silny wiatr, szczególnie na odcinkach wiodących przy oceanie. W ubiegłym roku podobno dwie osoby zderzyły się na rowerze z kangurami, mnie takie atrakcje ominęły :) Kangurów jednak w okolicach są tysiące i jadąc samochodem trzeba naprawdę uważać! Co dla mnie bardzo ważne, rolling start, wytyczenie trasy i mentalność startujących sprawiają, że są to bardzo uczciwe zawody, praktycznie bez draftingu. Odcinek biegowy to 4, znów całkowicie płaskie, pętle biegnące wzdłuż oceanu. Na całej trasie jest może 100m zacienionego odcinka, a wzmagający się popołudniem wiatr może nieco utrudniać bieg.

2. Logistyka
Wbrew pozorom jest dość prosta. Lot do Perth z jedną przesiadką w Dubaju zajmuje około 21h. Potem trzeba wynająć samochód na lotnisku i dojechać około 2.5h do samego Busselton.

3. Niesamowite krajobrazy
Australia jest piękna, a okolice Busselton obfitują w najpiękniejsze na świecie plaże i setki winnic (region Margaret River) ze znakomitymi restauracjami. Ja przyleciałam do Australii w niedzielę wieczorem, 6 dni przed startem i praktycznie każdego dnia kilka godzin przeznaczałam na zwiedzanie i plażowanie. Na 84 reprezentowane kraje byłam jedyną osobą z Polski, mam nadzieję, że w przyszłym roku to się zmieni :)

#3 W wywiadzie na triathlonlife.pl można przeczytać, że zanim zajęłaś się triathlonem interesowałaś się nauką. Jaki był Twoj ulubiony i najmniej ulubiony przedmiot w szkole? :D

W szkole zawsze byłam kujonem i w zasadzie większość czasu miałam zwolnienie z WF. Może dlatego teraz nadrabiam zaległości :)

Nasi partnerzy